Odpowiedz coś o sobie na początek. Czym się zajmujesz? Co robisz?
Do początku tego roku kalendarzowego pracowałem jako nauczyciel. Obecnie przebywam na urlopie. Pracuję na uczelni na Wydziale Sztuki Uniwersytetu w Radomiu i w katedrze kryminologii na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach. Pasjonuję się rozwiązaniami cyfrowymi, na przykład na przykład druku 3D, projektowania 3D, wdrażania rzeczywistości wirtualnej, rozszerzonej. W obszarze edukacji mam swoją działalność gospodarczą, gdzie prowadzę szkolenia właśnie takiej cyfrowej maści. Jestem również członkiem grupy roboczej przy Ministerstwie Edukacji Narodowej do spraw wykorzystania sztucznej inteligencji konkretnie czatu GPT w edukacji. To tak w bardzo dużym skrócie.
Dlaczego zdecydowałeś się na pracę w szeroko pojętej edukacji? Tu szkoła, tam uniwersytet. Tu kryminologia, tam technologia.
Wiesz co? Ta moja praca, moja praca jako nauczyciel… Jestem z wykształcenia informatykiem. Pracowałem jako nauczyciel informatyki na początku, ale gdzieś przez całą moją karierę, grafika komputerowa za mną “chodziła”. Zajmowałem się nią też zawodowo, pracowałem jako grafik, jako webmaster, opracowuję strony internetowe i cały czas je robię. W międzyczasie zrobiłem studia podyplomowe z programowania obrabiarek sterowanych numerycznie, a tam jest dużo grafiki 3D, modelowania 3D i od tego zaczęła się moja przygoda z taką inną grafiką. Inną mam na myśli grafiką 3D, modelowaniem. Potem przyszła fascynacja VR-ami oraz rzeczywistością rozszerzoną podczas wizyty studyjnej, erasmusowej w Finlandii. A kryminologia wyszła też od grafiki, dlatego że ja na Wydziale Kryminologii zacząłem od takiego przedmiotu, który nazywał się “Diagnostyka i prewencja w fałszerstwach obrazów cyfrowych”, czyli pokazywałem studentom w jaki sposób sprawdzić, czy dany obraz jest prawdziwy, czy jest fałszywy, na podstawie wygenerowanego zdjęcia. Jak zweryfikować zdjęcie z internetu? I tak od jednego przedmiotu do drugiego, gdzie są one powiązane z informatyką, pracuję już od kilku lat na wydziale. W ten sposób to wszystko jest połączone. A jeśli chodzi o sztuczną inteligencję i o jakieś początki tego, jak się tam znalazłem. To kilka lat temu były takie filmy na przykład “Warszawa 1939”, które są “pokolorowane”. Chciałem sprawdzić, jak to jest “pokolorować” czarno-biały film. Normalnie kolorowanie czarno-białego filmu jest bardzo proste. Bierze się jedną klatkę filmu, a więc jeśli film składa się z dwudziestu klatek na sekundę, to sekunda filmu, to dwadzieścia zdjęć. Kolorujemy zdjęcia, co jest dość prostą sprawą, ale pracochłonną. W internecie znalazłem prostą historię z tutorialem, który pokazywał, jak to można zrobić za pomocą właśnie AI. I udało mi się zbudować takie rozwiązanie. Zrobiłem taki film, który się nazywa “Radom 39”. Praca w wykorzystaniem sztucznej inteligencji weszła w zakres moich działań i towarzyszy mi do dzisiaj. Teraz mamy te wszystkie rozwiązania, jak: Midjourney, E-DALLE, które właśnie są związane z grafiką. Plus jeszcze pracuję nad tym, żeby wykorzystać sztuczną inteligencję do tego, żeby za pomocą komendy pisanej (promptingu), wygenerować trójwymiarowy obraz. Czyli jeśli dzisiaj poproszę AI, żeby w Blenderze, programie do grafiki 3D, narysowała mi prostokąt o określonych współrzędnych, to AI nauczy się to robić. I teraz pytanie pozostaje, co będę dalej z tym robił. AI jest też zbieżne z moją pracą na wydziale związanym z cyberprzestępczością. Mówimy o fake newsach, o rzeczach związanych właśnie z takim cyberbezpieczeństwem. Więc to wszystko się tak jakby wokół grafiki ciągnie, wiąże, ale za każdym razem to jest w jakiś sposób powiązane.
Ja bym powiedziała nawet szerzej niż wokół grafiki, ale też w ogóle wokół technologii. Wszystko wynika z twojego zaangażowania, zainteresowania nowymi technologiami.
To na pewno też. Jedno przez drugie. VRy są podobne do ARu. AR, VR, druk 3D mają jeden model, który zostanie przygotowany na komputerze. Możesz go wydrukować. Możesz go do rzeczywistości rozszerzonej czy do rzeczywistości wirtualnej przenieść. To się bardzo, bardzo miesza. Dodatkowo tak, jak mówiłem wcześniej odnośnie tego zaprogramowania, wydania komendy tekstowej narysowanie obiektu trójwymiarowego, to już też jakaś forma powiązania tego. Plus jeszcze inne takie rzeczy edukacyjne. Ja pracuję jako nauczyciel od 2005 roku, więc trochę tych ludzi się przewinęło i trochę tych wszystkich rzeczy też na przestrzeni czasu się pozmieniało.
To tak doprecyzowując jeszcze, zanim przeniesiemy się pewnie znowu gdzieś bliżej technologii. Od zawsze chciałeś być nauczycielem oraz pracować z uczniami i studentami, czy to wyszło jakoś przypadkiem?
Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć chyba na to pytanie. Kiedyś się nad tym zastanawiałem, jak to było, że ja się… Znaczy ja wiem, jak to się stało, że stałem się nauczycielem, bo wyglądało to w taki sposób, że złożyłem podanie do ABW i złożyłem podanie do szkoły. W momencie kiedy byłem już przed jednostką wojskową ABW, zadzwonił do mnie dyrektor szkoły, że mogę przyjść na zastępstwo. Pomyślałem, że spróbuję i zostałem tam na pół roku, a potem zostałem na cały czas. Tak naprawdę po kilku latach chyba dopiero stwierdziłem, że to jest praca mojego życia. Bardzo lubię być nauczycielem. Nauczanie sprawia mi przyjemność. Trochę mniej frajdy sprawiała szkoła średnia jako instytucja, ponieważ jest “zakuta” takimi kajdanami egzaminów zawodowych czy też budowania dogmatów, czy też realizacji programu. Natomiast studia są takimi skrzydłami, które ci pozwalają robić wszystko, co chcesz. Pracuję u siebie na wydziale sztuki. Tak jak tutaj w tej chwili. Tu jest takie patio. Ogródek tu mamy. Dwie ławeczki. Ja na nich bardzo często siedzę ze studentami. Tak zaczynamy zajęcia lub przygotowujemy się do zajęć. Tak właśnie otwieramy sobie umysły lub po prostu sobie rozmawiamy. Dopiero później przechodzimy do komputerów i coś robimy. Czasami nie idziemy do komputerów. Tutaj wymyślamy sobie w głowach, jak dany obiekt/projekt będzie wyglądał.
Czyli lubisz wprowadzać jakieś takie nietradycyjne, nowoczesne podejście do nauczania na swoich zajęciach?
Tak i za każdym razem staram się, żeby ten przedmiot nie był tylko jednym przedmiotem. Na przykład moi studenci, jak mają zadanie nauczyć się Blendera lub jakiegoś innego programu do grafiki 3D, to każę im robić budynki, ale żeby zrobić budynki muszą poznać ich historię, żeby poznać historię, to nagle dowiadują się tu, że na przykład w miejscu kościoła była kiedyś cerkiew, o której nikt nie wie. To jest właśnie to powiązanie tych wszystkich wątków. Dzisiejszy świat nie może być taki zero jedynkowy. Nie wiem w ilu miejscach pracy ty pracowałaś do tej pory. Czy to jest twoja pierwsza praca czy już druga, czy trzecia? Ale moi rówieśnicy mieli ich kilkanaście, a mój dziadek miał tylko dwie, a mój tata miał na przykład cztery. Moje dzieci będą miały ich już kilkadziesiąt, bo za każdym razem musisz być elastyczna do tego, co robisz. Ta edukacja powinna pokazać, że tą elastyczność, kreatywność należy wznieść na wyższy poziom jeszcze. To jest najważniejsze do tego by żyć i funkcjonować w przyszłości.
A masz może taką ulubioną technikę lub metodę nauczania?
Wiesz co, chyba praca grupowa. Tak mi się wydaje. Albo praca grupowo-projektowa. Bardzo często zadaję projekt i czekam na wyniki. A ja jestem tylko takim dyrygentem w tej orkiestrze, który stara się wydobyć muzykę w jakiś sposób ze swoich studentów albo z moich uczniów. Tak mi się wydaje. Nie lubię takiej pracy zero-jedynkowej na przykład: oddaj zadanie i zapomnij o temacie lub zrealizuj zadanie, które ci zadałem. Ja nie zadaję prac domowych. Nie zadawałem. One są bez sensu jak dla mnie, bo nie jesteś w stanie się nic nauczyć a ja nie jestem w stanie sprawdzić, czy się czegoś nauczyłeś.
W praktyce ta praca grupowa okazuje się jednak nie być taką prostą techniką, żeby zaangażować uczniów w tą pracę.
No tak, ale możesz zawsze wybrać ucznia jako managera grupy i też wybierasz albo takiego, który jest najsłabszy albo który jest najlepszy. Wtedy on, kiedy jest liderem grupy, musi nimi albo dobrze zarządzać albo uczyć się tego zarządzania.
Czyli ponownie dorzucasz im jeszcze do przedmiotu jakąś samoorganizację, zarządzanie zespołem czy firmową strukturę pracy.
Tak. Tak jak zresztą i w normalnym życiu. Pracujesz zdalnie, to musisz być ogarnięta czy ogarnięty zawodowo. To znaczy, dzisiaj kawa to jest pięć minut, a nie kawa to jest piętnaście minut plus gazeta i jeszcze Netflix, bo jesteś u siebie w domu. Tylko jesteś w pracy, to idziesz i robisz. Więc tutaj jeszcze uczy to wszystko jakiejś samodyscypliny. Przynajmniej tak się staram to robić, żeby tego też ich uczyć. To zresztą trochę inaczej. Ja trochę inaczej z nimi funkcjonuję. Z uczniami. Ze studentami to już jest zupełnie inna bajka. Natomiast z uczniami inaczej pracuję, bo ich traktuję jako partnerów.
Jak można zacząć taką pracę jako partnerzy? Bo to też może być nieoczywiste dla wszystkich.
Nie ma takiej reguły. To jest kwestia ich traktowania. Jeśli traktujesz dorosłe osoby lub dojrzewające osoby jako dorosłe, to oni to w pewnym momencie widzą, że to nie jest na zasadzie uczeń-nauczyciel tylko na zasadzie partner. Ja na przykład mam taką metodę, jak jeszcze pracowałem w szkole. W momencie kiedy na przykład oni robili jakieś zadanie na ocenę, bardzo proste zadanie, które trwało na przykład trzy minuty, to musieliśmy wziąć sobie jakiś czasomierz. To naszym czasomierzem był Rickroll (red. mem internetowy, polegający na wysłaniu linku potencjalnie interesującej rzeczy, która ma zakończyć dyskusję, a faktycznie link kieruje do teledysku piosenki Ricka Astleya pt. „Never Gonna Give You Up”. W tym wypadku chodzi o odtworzenie tej piosenki w czasie zadania) i za każdym odtworzeniem piosenki była ocena niżej. To znaczy za pierwszym odtworzeniem piosenki były piątki, za drugim czwórki i tak dalej. Za każdym razem musi być jasne ocenianie tych zasad. Muszą wiedzieć, jakie są zasady i nie można ich łamać. Wiesz, jeżeli jesteś uczciwy, uczciwa jako nauczyciel w stosunku do pozostałych osób, to oni też widzą, że to jest inna bajka. Tak samo na przykład ja mogę zadać zadanie na piętnaście różnych sposobów. Na przykład mogę im kazać zrobić… Jest taka prosta komenda w html, która się nazywa… Wypadło mi z głowy. W bardzo prostych słowach. Wybierasz sobie fragment zdjęcia, który staje się przyciskiem. Czyli na przykład jeśli weźmiesz moje zdjęcie, to mogę umieścić przycisk tylko na moim oku. No i mogę zrobić to w formie takiej, że dam im grafikę kwadratu i trójkąta, i będę chciał, żeby tylko ten trójkącik był aktywny. Mogę też wystawić Krzysztofa Kononowicza, grającego na gitarze i mogę poprosić, że jak najadę na gitarę, to ma się uruchomić piosenka jakaś tam. To jest dla nich zadanie dużo bardziej ciekawe, a nie takie, żeby oglądali dwa prostokąty. To jest to samo zadanie tylko inaczej skonstruowane i to powoduje też, że im się chce.
Jakie są największe wyzwania lub bariery, jakie są przed przed nauczycielami, którzy właśnie chcą wprowadzić jakieś nowe pomysły, metody czy technologię na swoje zajęcia?
Pierwsza sprawa to realizacja podstawy programowej w klasach wyższych. Nie mówimy tutaj o podstawówce. W szkole średniej to już bardziej jest czymś, co jest przekleństwem, bo wszyscy obawiają się, że jeśli tej podstawy nie zrealizują, to będzie problem. Tyle, że nie będzie żadnego problemu. Można realizować ją na bardzo różne sposoby. To jest pierwsza rzecz. Druga to jest otwartość na technologie, a wydaje mi się, że ta otwartość przed nowymi technologiami ona już trochę minęła przez pandemię. Ona spowodowała, że nagle wszyscy musieli zacząć używać Teamsów i Zooma, i jeszcze innych komunikatorów, żeby robić lekcje, bo nie dało się zrobić tego inaczej i zobaczyli, że są też narzędzia, które są narzędziami ciekawymi. Jak już mam tego teamsa lub zooma opanowanego, to może byśmy dodali do tego Kahoota albo Formsy, albo cokolwiek innego, żeby było fajniej. To też właśnie opisuje, że technologia nie jest rzeczą taką złą, ale też pokazuje, że często mamy obawy przed jej użytkowaniem.
Co twoim zdaniem najbardziej odstrasza nauczycieli od korzystania z technologii?
Strach, że mi się nie uda. Wiesz, że po prostu się ośmieszę przed uczniami. Tylko problem jest taki, że jeśli uczniowie zauważą, że ty chcesz wyjść poza swój schemat i prezentację w PowerPoincie, zrobić coś na ekranie dotykowym, nawet jeśli nie masz do tego kompetencji, to ci chętnie w tym pomogą, dlatego że będą to dla nich atrakcyjne zajęcia. Nikt nie będzie się z ciebie śmiał, że ty nie umiesz uruchomić projektora czy danego urządzenia, bo będą starali się rozwiązać to zadanie z tobą. Nauczyć cię, żeby następna lekcja była jeszcze lepsza i jeszcze ciekawsza. Edukacja, która polega na dotknięciu czy spróbowaniu czegoś, nazywa się fachowo edukacją kognitywną, naukami kognitywnymi. Dotknij. Spróbuj. Przetestuj. Naucz się. To wtedy mówimy też, że ona jest dużo bardziej wciągająca i angażująca. Dzieciaki lubią rozwiązania interaktywne, bo są do tego przyzwyczajone obecnie bardziej niż do “siedzenia w książce” i na przykład wyobrażania sobie, jak może wyglądać bania herona (red. pierwowzór turbiny parowej). A gdyby ją zobaczyli: “acha, to działa tak i tak, super”.
Jak wygląda technologia obecnie w szkołach czy na uniwersytecie? Jak działa? A jak twoim zdaniem powinna wyglądać w idealnym świecie?
Ja w ogóle uważam, że polska szkoła, polscy nauczyciele, polska edukacja jesteśmy bardzo mocni technologicznie, co widać na przykładzie targów Bett (red. wielkie targi edukacyjno-technologiczne, odbywające się na trzech kontynentach) i polskiego stanowiska, które było odwiedzane przez obcokrajowców. Każdemu przysłowiowo “opadała szczęka”, że mamy drukarki 3D, że mamy VRy, że mamy tu jeszcze inne roboty czy też rozwiązanie takie jak Knowla. Natomiast moim zdaniem technologia jest w słaby sposób wykorzystywana. A mianowicie powrócę do tematu podstawy programowej, kreatywności nauczycieli, ich obowiązków poza szkołą, czyli na przykład sprawdziany, wypracowania, papiery, powodują, że nie ma czasu, żeby tego się nauczyć, żeby otworzyć umysły, że można zrobić to lepiej, w inny sposób. To jest chyba taka odpowiedź na to pytanie.
Trochę już o to zahaczyłeś. Podróżowałeś nieco po światowych konferencjach edukacyjnych. Czy twoim zdaniem ta polska edukacja różni się jakoś od tej światowej? I co byś najchętniej przeniósł z innych krajów do nas?
Uważam, że się nie różni. Mamy takie przeświadczenie, że my jesteśmy trochę, jak tacy ubodzy krewni w stosunku do innych krajów. Jesteśmy na pewno jak ubodzy krewni w obszarze wynagrodzenia nauczycieli i możliwości, by żyć godnie za pensję nauczycielską. Nasze koleżanki i koledzy z krajów przede wszystkim zachodnich są w dużej bardziej komfortowej sytuacji życiowej. Kolejną ważną kwestią jest szacunek. W mojej opinii zawód nauczyciela to jest taki zawód, jakby to powiedzieć… ostatnio stał się mniej szanowanym. Kiedyś jak byłeś profesorem, czy jak byłeś profesorem uczelnianym, profesorem szkoły średniej czy nauczycielem to było dużo więcej szacunku ze strony rodziców i społeczeństwa. Sytuacja obecna, strajki, nagonki na nauczycieli spowodowały, że tego szacunku jest trochę mniej w społeczeństwie. Straciliśmy jako nauczyciele na takim ogólnym odbiorze. To też powoduje, że tobie jako nauczycielowi się nie chce. Idziesz zrobić to, co masz zrobić i wyjść. Mało jest takich nauczycieli lub bardzo niewielu, w których jeszcze tli się ta iskra. Jeżeli my tę iskrę jesteśmy w stanie wzbudzić, to ta edukacja będzie wyglądała lepiej i będzie bardzo konkurencyjna w stosunku do innych krajów. Jeśli chodzi o inne kraje, to tam jest na przykład większy luz, jeśli chodzi o wykorzystanie czy swobodą w pracy nauczyciela. Czyli nauczyciel prowadzi przedmiot typu matematyka. Ma ich przygotować do jakiś tam testów i egzaminów, ale ma bardzo dużą swobodę w dobieraniu treści, sposobów nauczania, wykorzystania różnych narzędzi. U nas tej swobody nie ma. U nas jest przymus, przymus i jeszcze raz przymus. Bo będą goniły nas wyniki. Bo będzie na przykład coś innego. I tak to mniej więcej wygląda. Dookoła tego się kręci.
To może teraz przejdziemy już tak bardziej konkretnie w kierunku Knowli. To w jaki sposób dowiedziałeś się o Knowli czy Knoockerze?
Wiesz, znam Anię (red. Anna Lewandowska – Product Development Director w Knowla). To jest pierwsza sprawa. W momencie, kiedy Ania zmieniła pracę i przeszła tutaj do obecnego rozwiązania, to dowiedziałem się więcej na ten temat. Po prostu pokazała mi, jak ono wygląda. Widziałem je też na targach i konferencjach. Byłem zafascynowany, zainteresowany. Zacząłem rozmawiać. Dowiadywać się, jak jest skonstruowane rozwiązanie. Magia piłeczek odbijających się od ściany. Czy też grafiki, bo też grafikę macie przepiękną. Prezentacja całości spowodowała, że byłem zainteresowany Knowlą jako narzędziem edukacyjnym.
Jakie było twoje pierwsze wrażenie, jak już tak dotknąłeś Knowlę Box?
Na pewno efekt wow. Mówię teraz całkowicie poważnie. To był taki efekt wow. Super ta wersja z piłeczkami i grafika, która tam była. Ja ją jeszcze widziałem wcześniej. Wcześniej była fajna, ale teraz, ta, która jest w tej chwili, jest do zjedzenia. Z resztą jak Ania pracowała w poprzedniej firmie, tam też był produkt, który miał prześliczną grafikę i to jest podstawa do tego, by ktoś chciał się bawić. Możesz mieć naprawdę super narzędzie, którym jest na przykład taka aplikacja na telefon stworzona przez pracowników Uniwersytetu w Harwardzie albo Massachusett. Ona się nazywa PHET. To jest aplikacja do nauki fizyki, chemii, matematyki, która ma straszną grafikę. Taką toporną, jakby się ją rysowało w Paint. Edukacyjnie, merytorycznie petarda. Graficznie zero. Przez to graficzne zero nie chcesz się tego uczyć. A tu się wszystko zgrywa. Masz grafikę piękną plus jeszcze masz merytorykę i to buduje ci cały obraz tego, czym jest Knowla.
Jaki potencjał technologiczny i edukacyjny widzisz w tym rozwiązaniu?
Bardzo duży. Od nauki podstaw programowania po myślenie krytyczne, po rywalizację związaną z gamifikacją na przykład. Wszystkie wasze gry, w które możemy grać w dublu, gramy razem z przeciwnikiem, który jest obok. Oprócz tego, że chcemy wygrać, będziemy się uczyli. To jest właśnie najciekawsze w tej całej historii. Plus mobilność. To jest też fajna sprawa, że nie musisz tego też trzymać w jednym miejscu, wieszać na ścianie, tylko po prostu przenosić. Ma kółeczka. Ślicznie wygląda. Jest idiotoodporny, jeżeli chodzi o użytkowanie. Tam za bardzo z tym stać się nic nie może.
Czy twoim zdaniem warto by Knowla pojawiła się w każdej szkole?
Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o target do klas jeden-trzy czy nawet trochę starsze,to jest to idealne narzędzie do tego, by uczyć się bawiąc i bawić się ucząc. To jest taka podstawa, bo to też daje możliwość takiego super fanu i uczysz się, nie wiedząc, że się uczysz. To jest najfajniejsze w tym wszystkim. No plus zasób zadań czy zasób gier, który jest wciąż rozbudowywany. To powoduje, że nie da się w niej nudzić.
Jaka jest twoja rada dla osób, które po raz pierwszy uruchamiają Knowla Box?
Moja rada? Żeby eksplorować. Żeby sprawdzać możliwości każdej aktywności, która tam jest. Plus testować. Bawić się tym. Nawet jeżeli nie rozumiemy lub nie jesteśmy programistami, bo mamy tam taką programistyczną część, to żebyśmy próbowali po prostu to zrobić. A potem jak już to zrobimy i będziemy dalej się jej uczyli czy jej uczyli, czy też uczyli się jej dalej z uczniami, to możemy się zastanowić w jaki sposób ona jest skonstruowana. Jak to się dzieje, że ta piłeczka, która odbija się od ściany, czy ten długopis, którym dotykamy ściany, na której wyświetlony jest obraz cyfrowy. Jak to jest skonstruowane? To już kwestie fizyki. Jak to działa. Przecież to nie jest myszka, to nie jest podpięte. Tam w piłeczce nie ma żadnego nadajnika bluetooth. A w jakiś sposób to działa. To jest taka druga kwestia rozbudowywania ciekawości. Bo ciekawość jest najważniejszą rzeczą w edukacji. Zobacz, jak dzieciaki idą do szkoły, zadają mnóstwo pytań. A dlaczego drzewa rosną? A dlaczego trawa jest zielona? A dlaczego jagody są fioletowe? Jest mnóstwo pytań. A im idziesz wyżej w świat edukacji, tym masz mniej tych pytań. Mniej ich zadajesz. W szkole średniej mało się tych pytań zadaje. W ostatnich klasach szkoły podstawowej liczba pytań się zmniejsza. Bo wiadomo wiedza jest też większa, ale też ciekawość jest podstawą tego, żeby dobrze funkcjonować, żeby być kreatywnym i żeby żyć w tym nowoczesnym świecie.
Co dla ciebie znaczy: Mądrze jest się bawić?
Ciężkie pytanie. Wydaje mi się, że to jest takie dwojakie. Mogę to interpretować w sensie takiego cyfrowego bezpieczeństwa na przykład, żeby nie siedzieć zbyt długo przy urządzeniu. Mówimy wtedy tutaj o bezpiecznym korzystaniu z technologii. To jest jedna rzecz, jest taka, że są dwa rodzaje zabaw. Jedne są takimi mocno luźnymi. Związanymi z naszymi emocjami lub naszymi zainteresowaniami, hobby. Mam na myśli tutaj zabawę lalkami Barbie lub samochodzikami. A druga zabawa jest taka, że wymaga od nas, byśmy podczas tej zabawy się czegoś nauczyli. Gra w szachy może być zabawą. Gra w chińczyka może być zabawą. Bo mamy tu cały czas grę, ale mówimy też o przyjmowaniu też pewnej strategii, by wygrać ze swoim przeciwnikiem. Ale za każdym razem się czegoś nowego uczymy, czy to nowych ruchów czy też strategii. A w przypadku rozwiązaniu Knowla tutaj mówimy o połączeniu zabawy z edukacją. Tutaj przez cały czas, czegokolwiek byśmy nie uruchomili mamy naukę, co powoduje, że przez tą zabawę stajemy się po prostu mądrzejsi. Tak się mogę do tego odnieść, jeśli chodzi o Knowlę.
Czy masz jakąś ulubioną aktywność w Edukacyjnym Wszechświecie?
Tak, w Planecie Smart, Układanka 3D i Konstrukcje 3D. Z uwagi na moje graficzne zainteresowania, te aktywności bardzo cenię. Bardzo dobrze służą do rozwijania wyobraźni przestrzennej, myślę, że mogą też być bardzo pomocne dla osób dorosłych.
Dziękujemy.